Jeszcze kilka dni temu wisiały na krzaczkach maliny dziś nie ma po nich ani śladu ,zresztą jak i po ciasteczku jakie z nich upiekliśmy. Ciasto bardzo kruche . Masa to ubijane białka z budyniem, mojej rodzince średnio smakowała ,ale absolutnie nie pozwolili ciastu się zmarnować.
Z resztek po poprzednim dziergadełku powstała czapeczka dla panienki M. Teraz przestawiam się na sezon bardziej jesienno- zimowy o czym wkrótce.
WITAM NOWĄ OBSERWATORKĘ MAGNOLIĘ I MIŁEGO TYGODNIA ŻYCZĘ
chyba wiem jakie to ciasteczko! Kilka razy je robiłam ! Czapeczka cudna! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZajrzałam i pozostałam. Piękne ciekawe prace tworzysz. Milutko i cieplutko u Ciebie. Czapeczka super. Zachwycam się i podziwiam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo. Zapraszam serdecznie.
UsuńCiacho pewnie pyszne, a żal ,że to już koniec[ przyjemnie było poskubać w ogrodzie] ,czapusia milusia pozdrawiam dusia
OdpowiedzUsuń